środa, 29 października 2014

#4

Wiem, że jestem mało regularna w dodawaniu postów i bardzo przepraszam za to osoby, które czytają mojego bloga - jeśli takie w ogóle istnieją. Ogólnie od ostatniego postu nie było u mnie najgorzej.. Jadłam normalnie. Schudłam na tym 1 kg, także całkiem pozytywnie zważając na to, że nie ćwiczyłam nic a nic, ani jakoś szczególnie nie byłam na diecie.
No ale halo, halo niedługo moje urodziny, sylwester, studniówka.. i bardzo chciałabym chociaż raz wyglądać ładnie i szczupło na jakiś zdjęciach. Dlatego od tego tygodnia zaczęłam dietę 300 kcal i tak do jutra. W piątek niestety idę na halloween razem z moją koleżanką, także oczywistym jest, że będę jeść, pić i pozwalam sobie na to. A od Soboty drugi raz robię moją kochaną baletnicę- którą BARDZO polecam, bo naprawdę da się dużo schudnąć.. Pod warunkiem, że jesteście osobami, które nie mają dużego problemu z głodówkami, bo ta dieta ma strasznie niskie bilanse. Ja akurat mam bardzo silny organizm i nawet po 5 dniach nie jedzenia nie czuję się jakoś strasznie osłabiona.

Poniedziałek
- wafel ryżowy z szynką z indyka ok 45 kcal
- cukinia gotowana a'la na parze ok 40 kcal
- paluszki krabowe ok 100 kcal

razem : 185 kcal
+ sexy Miley Cyrus legs workout

Wtorek :
- dwie małe marchewki i jogurt naturalny ok 60 kcal (nie liczę marchwi jako, że ma minusowe kcal)
- dwa a'la wafle ryżowe ok 40 kcal
- gulasz z soczewicy ok 168 kcal

razem : 268 kcal
+ booty shaking workout
+ 10 min hula hop

Środa :
- jabłko ok 60 kcal
- dynia i cukinia z curry ok 130 kcal
- szynka z piersi indyka ok 15 kcal
+ inner thighs workout


Póki co nie mogę jeszcze chodzić na basen.. a bardzo bym już chciała. No ale niestety ostatnio miałam trochę problemów i powróciłam do starych nawyków.. Ale jak tylko zagoją mi się nogi wskakuję w mój strój i 2x w tygodniu będę pływać :)

Trzymajcie się! xxx

czwartek, 2 października 2014

#3

Dzisiaj nie poszłam do szkoły i zamiast tego pojechałam na basen. W szatni przeżyłam szok, jak wyglądam w stroju kąpielowym.. Moje łydki i kostki nie są tragiczne, są w miarę wycięte i nie wyglądają jak takie typowe łydki grubaska. Moje uda, gdyby przeciąć na pół, to odcinek nad kolanami, też nie jest tragiczny.. Mam jędrną skórę w tym miejscu i mięśnie, Nie są to oczywiście chude nogi, ale nie jest aż tak źle. Aczkolwiek druga część ud jest po prostu obrzydliwa.. wylewający się tłuszcz i cielsko, rozstępy i blizny. Jak noga świni, nie człowieka.. Dalej brzuch, który nigdy nie był płaski, niestety jestem jedną z tych osób, która nawet jak była chuda nie miała płaskiego brzucha. Wiem, że albo będę musiała bardzo ciężko na to zapracować, albo pogodzić się z faktem, że to nie moja figura i mieć brzuszek chudy, ale  nigdy płaski. Kolejnym znienawidzonym fragmentem ciała są ramiona, które wyglądają jak nogi niektórych z Was.. Moje tendencje do tycia ewidentnie są właśnie na brzuchu, biodrach i ramionach.
Oprócz szoku spowodowanym moim wyglądem całkiem miło sobie popływałam i dobrze się czułam. Wróciłam do domu i wszystko przepadło.. nie jadłam dużo, ale znów poczułam się jak grubas. Zaczynam sobie już w głowie układać plany na kolejne tygodnie.. i nie mogę doczekać się głodówek... To chyba oznacza, że w końcu naprawdę do Was wracam.

Bilans :
- koktajl z banana i połówki nektarynki 
- ciemny chlebek z szynką drobiową 
- sałatka z banana i nektarynki 
- roszponka z wędzonym łososiem i parę czerwonych winogron 
- curry z kurczakiem i makaronem ryżowym

+45 min plywania

Wiem, że bilans wydaje się być ogromny, ale mnie i tak cieszy sam fakt, że ćwiczę oraz nie jem słodyczy oraz chipsów itp. co w ostatnim czasie było niemalże codziennością. Zapuściłam się cholernie..

środa, 1 października 2014

#2

Od ostatniego posta minął prawie miesiąc, to wtedy miałam zacząć dietę. Niestety się nie udało. Straciłam kolejny miesiąc, ale czy warto sobie to ciągle wypominać? Czy warto płakać nad tym jak zaprzepaściłam swoją harówkę? Nad tym, że mogłabym być już chuda? Może chociaż raz lepiej skupić się na tym, że wciąż mam szansę to zrobić. Już raz to udowodniłam, schudłam. Potrafiłam się kontrolować, więc dlaczego miałoby być inaczej tym razem? Może zamiast rozgrzebywania starych ran, lepiej spojrzeć w przyszłość i skupić się na tym co jest TERAZ.
Odcinam tamtą siebie grubą kreską. Dokładnie rok temu zaczęłam się odchudzać i w ciągu 4 miesięcy schudłam 16 kg. W ciągu 4 miesięcy podczas ktorych praktycznie raz w tygodniu miałam napady, w których nie stosowałam aż tak drastycznych diet. Teraz jestem mądrzejsza o doświadczenia. Moim celem jest schudnąć co najmniej 20 kg. I zrobię WSZYSTKO co w mojej mocy aby tego dokonać.
Daje sobie czas do poniedziałku na 'powolne' zmniejszanie żołądka. Później zaczynam z pełnej rury.

Dzisiejszy bilans - nie liczę kalorii, bo naprawdę byłoby trudno to zrobić. Ale myślę że  dzisiejsze posiłki zamykają się  w 1200.

- awokado z pomidorkami koktajlowymi i minimalna ilość łososia
- dwa plasterki sera camembert
- jogurt pitny jogobella light
- sałatka z makaronu, oliwek, mozzarelli, tuńczyka, czerwonej fasoli i suszonych pomidorków
- nektarynka

+ Miley Cyrus legs workout

Teraz spadam przyszykować jedzenia na jutro do szkoły i sprawdzić rozkład pływalni. Może od jutra już będę pływać :)

środa, 3 września 2014

#1

Wracam, niczym pierdolony syn marnotrawny. Wracam do Was moje kochane motylki po pół roku jedzenia jak osoba z nadwagą III stopnia, po 6 miesięcznym opieprzaniu się i nie ruszaniu dupska. Wracam do Was moje kochane motylki jako 20 kg grubsza świnia.
Patrzę na zdjęcia z lutego i chce mi się płakać, patrze na swoje nogi, brzuch, ramiona, twarz (które wtedy wydawały mi się wciąż za grube) i nie mogę uwierzyć jak mogłam do tego doprowadzić. Jak mogłam doprowadzić siebie do tej wagi, do tego wyglądu.. Jak mogłam zmarnować te wszystkie głodówki, podczas których żołądek zżerał mnie od środka..? Te dni, kiedy patrzyłam na jedzących ludzi i miałam ochotę rzucić się na nich bo tak głodna byłam? Te zapuchnięte oczy i podrażnione gardło gdy starałam się wyrzygać każdy możliwy posiłek? Te momenty gdy po zbyt mocnym wysiłku musiałam usiąść bo robiło mi się ciemno przed oczami? Te 3 miesiące gdy płakałam wychodząc z domu, bo tak zimno mi było? Te wyrzuty sumienia, które dopadały mnie za każdym razem gdy wyrzucałam jedzenie?
Miałam ambicję.. potrafiłam się kontrolować - 500 kalorii wydawało się jak jedzenie na cały tydzień, a dzień bez ćwiczeń był niemalże torturą. Gdzie jest ta dziewczyna..? Co się z nią stało?
Zapycham wstyd kolejnymi czekoladkami i chipsami, zamiast 'wiecznie odchudzającej' znów jestem grubaską.
Okropną. Grubaską.

Dokładnie 11 miesięcy temu zaczęłam się odchudzać i podczas 5 miesięcy schudłam 16 kg. Jutro jest ostatni dzień jedzącej mnie, od Piątku znów zaczynam dbać o siebie i o swój wygląd. Dam sobie radę, już raz to zrobiłam.


dla tych którzy mnie znają, mój poprzedni blog : anonimowa-na-zawsze

xxx